|
|||||||
|
|||||||
|
|
||||||
Dawno, dawno temu, w małej wiosce żyło sobie małżeństwo, które marzyło o dziecku. Gdy w końcu Bóg spełnił ich życzenie, ogromna radość panowała w całym domu. Rodzice przysięgli Bogu, że gdy ich syn będzie dorosły, zostanie księdzem. Syna nazwali Poniat i bardzo o niego dbali. Gdy Poniat skończył czternaście lat, jego rodzice wyjaśnili mu ich przyrzeczenie. Poniat nie cieszył się, że ma zostać kapłanem. Chodził przygnębiony i był jakby nieobecny duchem na Mszy Świętej. W końcu nadszedł czas, gdy dorosły Poniat musiał stawić się przed kardynałem i oznajmić, że chce zostać księdzem. Naprawdę, w głębi ducha, nie chciał ślubować, jednak skoro jego rodzice przysięgli Bogu, to on nie miał wyjścia. Wyjechał do seminarium i zaczął studia. Gdy już został mianowany na księdza, udał się w podróż, by pomagać innym ludziom w Polsce. W trakcie tej właśnie podróży spotkał piękną dziewczynę imieniem Towa. Zakochał się w niej, tak jak ona w nim. Poniat zerwał śluby kapłańskie, zrywając tym samym przyjaźń z Bogiem. On jednak pragnął całym sercem być z Tową. Żałował jedynie, że jego rodzice przysięgli Bogu coś, czego on nie mógł spełnić. Poniat i Towa wzięli ślub i byli ze sobą szczęśliwi, jednak potem doszli do wniosku, że wolą umrzeć niż żyć w niezgodzie z Bogiem. Razem wyruszyli w podróż i gdy już zabrakło im sił, spragnieni wody położyli się pod drzewami, by ich cień, choć na chwilę, dał im odrobinę chłodu. Bóg widząc to, wzruszył się, wybaczył Poniatowi i postanowił pomóc mu oraz jego żonie Towie. Z łez Boga oraz Poniata i Towy powstał maleńki strumień, który po chwili stał się dość dużym źródłem. Poniat i Towa napili się z niego i widząc, że odbudowali wspólnotę z Bogiem, postanowili założyć miasto. Długo zastanawiali się nad jego nazwą. Wreszcie wymyślili. Ich miasto nazywać się będzie Poniatowa, a źródło nie inaczej jak po prostu Poniatowskie Źródełko. Do Poniatowej natychmiast zaczęli przyjeżdżać ludzie. Było tu dużo lasów, stawów i domów. Człowiek żył tu jak w raju. Wszyscy byli dla siebie bardzo mili. Jedną z tych osób byłam ja i to, co się wydarzyło, opowiedziałam wam.
Agnieszka Szwajgier
|
|||||||
redaguje Rafał Pastwa © 2016 |