|
|||||||
|
|||||||
|
|
||||||
„I nie ma Go …“ (C. K. Norwid) Pierwsza rocznica śmierci Śp. Ryszarda Pastwy (ur. 17.10.1937 – zm. 31.10.2014)
Mija właśnie rok od śmierci mojego męża Śp. Ryszarda, który po ciężkiej, niespodziewanej chorobie zmarł w wieku 77 lat, dnia 31 października 2014 r. Trudno mi było się z tym pogodzić. Niepowetowana strata bliskiego mojemu sercu męża i przyjaciela wymaga osobnego rozdziału moich wspomnień. Przez wiele miesięcy unikałam wywoływania z cienia Tego, który odszedł i tego, co już nigdy nie wróci. Nie mam w sobie takich umiejętności, by wyrazić wszystko, co mam w sercu dla Niego. Cieszę się z tego, co jeszcze pamiętam. Nie wszystko, lecz ciągle dużo. Nie trzeba Go święcić. Zależy mi na tym, aby istniał w świadomości innych. Kiedy nadchodzi kres człowieka, wszystkie myśli kierujemy ku temu, czy zasłużyliśmy sobie na życie wieczne. W obliczu śmierci Śp. Ryszard przyjął Pana Jezusa do swego serca oraz sakrament ostatniego namaszczenia. Trzeciego listopada odbył się Jego pogrzeb. Pogrzeb jest potwierdzeniem starej prawdy o przemijaniu. Człowiek bowiem musi podążać na spotkanie śmierci, bo ona ustala proporcje i wyznacza granice. Nie ma nic poza narodzinami i śmiercią. Po śmierci przychodzi życie duchowe, wieczna tajemnica. Tak jak Jego wspaniałe życie, godnie odbył się też Jego pogrzeb. W uroczystościach pogrzebowych uczestniczyła cała społeczność lokalna, najbliższa rodzina, przyjaciele i znajomi, uczniowie i wychowankowie, nauczyciele, działacze społeczni i przedstawiciele władz lokalnych i powiatowych. Wszystkim uczestnikom i tym, którzy przyczynili się do uświetnienia tej wzniosłej uroczystości i w skupieniu przeżywali tę śmierć serdecznie dziękuję.
Kim był Śp. Ryszard? Dla mnie był przede wszystkim kochającym mężem i oddanym ojcem i dziadkiem Hani. Dziekuję Panu Bogu, że postawił na mojej drodze tego niezwykle uczciwego i dobrego człowieka. Poznałam Go w LO, już wówczas byłam pod Jego wrażeniem. Pociągał mnie swoją osobowością, jej siłą i blaskiem. Imponował niezwykłą wiedzą i oczytaniem. Fascynował swoimi „złotymi myślami“ i anegdotami, którymi potrafił sypać jak z rękawa. To było tak dawno … dobrze, że było. Bez Niego byłoby wszystko nie tak. On nadał właściwy kierunek i sens mojemu życiu. Mój mąż posiadał talenty, które pozwoliły mu przejść przez życie z radością i mądrością. Lubił czuć, że jest panem w swoim domu. Nie cegły i zaprawa tworzą dom, ale miłość, która mieszka w jego wnętrzu. Jego miłość i oddanie dawały mojej rodzinie bezpieczeństwo, dobrobyt i szczęście, którego zresztą często mi zazdroszczono. Patrząc na swoich synów, widzę Go tak wyraźnie, jakby stał koło mnie i wiem, że nie utraciłam Go całkowicie. Wierzę, że teraz życzliwie wspiera nas wszystkich, których kochał w życiu, już z „błękitów“, do których emigrował. O Jego osiągnięciach zawodowych mówili w słowach pożegnalnych przedstawiciele władz, organizacji społecznych i przyjaciele, przedstawiając całą długą listę Jego osiągnięć i zasług. Dane o Jego życiu są zamieszczone na stronach internetowych Towarzystwa Przyjaciół Poniatowej i Szkoły Podstawowej im. Stefana Żeromskiego. Był skromnym, delikatnym człowiekiem. Jego „wspomnienia emeryta“ w Przeglądzie Regionalnym odsłaniają Jego osobowość. W mistrzowski sposób, precyzyjnym językiem, opisywał rzeczywistość, historię i ludzi z którymi przyszło mu żyć i współpracować w trudnych dla Polaków latach. Chciał jeszcze tyle napisać. Już nie zdążył. Wybitna wrażliwość sprawiła, że potrafił odczuć wielkość ludzi i czasów, w których przyszło mu pracować i działać społecznie. Poprzez mądrość obudził w sobie wrażliwość dziecka. W ujmujących obserwacjach ludzi i otoczenia zachęcał do innego patrzenia, nie za, lecz przed siebie. Był nauczycielem, który w dyskretny sposób wskazywał wzorce, jak uczyć i wychowywać, pracować i postępować w życiu. Będzie jeszcze wielu inspirował. Z wiarą i nadzieją powtarzam sobie „nie martw się, jeszcze będzie dobrze“. Siły uczę się czerpać ze wspomnień. Dziś jestem trochę spokojniejsza, mam czas. Tylko czas …? Mój mąż Śp. Ryszard, niech na zawsze zostanie w naszej pamięci jako człowiek dobrego serca i wielkiej mądrości, na co sobie zasłużył.
Ks. Rafał Pastwa
1 listopada niedługo pierwszy listopada pośpiech na ulicach dostrzegalny kwiaty wieńce świece ciepło cmentarzy i zapach ubrań odświętnych i ludzi czas nie goi ran daje nowe okoliczności i konieczność rzeczy nowych ten świat umarły niegdyś żywy nasz początek i życie nasze jak bajkowy piekny tu nie istniejący tańczy płomień oświetla Twoją twarz na chłodnym kamieniu i krzyż z mosiądzu wiecznej pamięci dopóki pamiętamy i kochamy.
Halina Pastwa
|
|||||||
redaguje Rafał Pastwa © 2015 |