Betlejemskie Światło Pokoju
Betlejemskie Światło Pokoju - Wszyscy rodzimy sie do służby
Kliknij zdjęcie, aby powiększyć widok.
Dnia 11 grudnia 2009 roku siedmioosobowa grupa harcerzy z 36 DH, działającej przy Szkole Podstawowej im. Stefana Żeromskiego w Poniatowej, wraz z dh Dorotą Herdą wyjechała na trzydniową wycieczkę w góry. Mieliśmy po raz pierwszy uczestniczyć w uroczystości ach związanych z przekazaniem nam przez skautów słowackich Betlejemskiego Światełka Pokoju na Polanie Głodówka położonej niedaleko Zakopanego.
Do Lublina zawieźli nas nasi rodzice, a tam spotkaliśmy się z innymi drużynami harcerskimi. O 815 autokarem z harcerzami z Chełma, Lublina, Bukowy ruszyliśmy w podróż. Większość czasu tego dnia spędziliśmy w autokarze, ale nie nudziliśmy się w nim, tylko dzieliliśmy się swoimi oczekiwaniami nt. tej wycieczki.
Pierwszego dnia w programie wycieczki znalazł się Kraków, miasto królewskie i dawna stolica Polski.
Przez kilka godzin zwiedzaliśmy rynek Starego Miasta z najważniejszymi budowlami miejskimi ,takimi jak Ratusz, Sukiennice, Kościół Mariacki, w oddali widzieliśmy też Wawel. Pospacerowaliśmy po rynku, zakupiliśmy dla swoich bliskich drobne pamiątki w bardzo drogich Sukiennicach, spróbowaliśmy też pysznych gofrów holenderskich, które można było zakupić na straganach z okazji jarmarku organizowanego w ramach międzynarodowego projektu „Most między miastami”.
Następnie udaliśmy się w dalszą drogę, podziwiając górski krajobraz do miejsca naszego zakwaterowania, czyli do Białego Dunajca. Wczesnym wieczorem w pensjonacie zjedliśmy kolację, a potem mieliśmy czas wolny na rozpakowanie się i integrowanie z naszymi nowymi znajomymi z autokaru. Późną nocą zmęczeni w końcu usnęliśmy.
Drugiego dnia po śniadaniu pojechaliśmy do Zakopanego, w którym spędziliśmy ładnych kilka godzin. Udało nam się odwiedzić Krzeptówki, czyli Sanktuarium Matki Bożej Fatimskiej. Bardzo nas zaciekawił fakt, że ten drewniany kościół został zbudowany bez użycia ani jednego gwoździa. Następnie raźnym marszem udaliśmy się na najstarszy zakopiański cmentarz na Pęksowym Brzyzku, gdzie spoczywają ludzi e wybitni i zasłużeni nie tylko dla Zakopanego, Tatr i Podhala, ale i całej Polski, np. Kazimierz Przerwa-Tetmajer, Stanisław Witkiewicz, Tytus Chałubiński czy najbardziej nam znany pisarz, Kornel Makuszyński, na którego nagrobku zawsze palą się lampki przyniesione przez dzieci.
Pierwszy raz w życiu wjechaliśmy kolejką linową na Gubałówkę, skąd przez chwilę mogliśmy podziwiać panoramę zaśnieżonego Zakopanego i prawie niewidocznych Tatr. Niestety było bardzo mroźno i sypał tak gęsty śnieg, że długo tam nie zabawiliśmy. Potem przyszedł czas na zakup pamiątek. Dokonaliśmy tego, spacerując po Krupówkach, które są t reprezentacyjną ulicą w Zakopanem położoną w centrum miasta. Zaczynają się one u podnóża kolei na Gubałówkę i ciągną ponad kilometrowym deptakiem na południe. Na zakupy czekaliśmy z utęsknieniem, ale pogoda spłatała nam niezłego psikusa, było tak zimno, że marzyliśmy o zagrzaniu się w jakimś ciepłym miejscu, dlatego ostatnie półtorej godziny pobytu w Zakopanym spędziliśmy w Mc Donaldzie, pałaszując ze smakiem jego specjały ;)
Wieczorem obejrzeliśmy Biały Dunajec, gdyż udaliśmy się do drugiej grupy harcerzy lubelskich, by uczestniczyć w „harcerskim kominku”, czyli spotkaniu, podczas którego śpiewaliśmy harcerskie piosenki, raźnie pląsaliśmy przy dźwiękach znanych nam pląsów oraz uczyliśmy się nowych.
W niedzielny poranek spakowani czekaliśmy z niecierpliwością na śniadanie, gdyż zaraz po nim mieliśmy opuszczać Biały Dunajec, by udać się na Polanę Głodówka, gdzie podczas uroczystej mszy świętej skauci słowaccy przekazali licznie zgromadzonym z całej Polski harcerzom Betlejemskie Światło Pokoju, które przywędrowało na nas aż Ziemi Świętej z Groty Narodzenia Chrystusa w Betlejem. Mimo obfitych opadów śniegu i dość niskiej temperatury na dworze, w naszych sercach panowało szczęście i radość, że mogliśmy uczestniczyć w tym wydarzeniu w atmosferze miłości i braterstwa. Nie było ważne z którego regionu Polski jesteśmy, jakie nosimy umundurowanie, rogatywki czy berety, chusty zielone czy żółte. Łączyła nas wspólna, jakże ważna dla harcerzy inicjatywa. Podskakiwaliśmy wesoło, dodając sobie animuszu, choć mróz szczypał w nosy i uszy ;) Niektórzy z nas, by się rozgrzać, przypominali sobie poznane dzień wcześniej „na kominku” pląsy ;) Z dumą obserwowaliśmy Ewelinę i Izę, nasze koleżanki harcerki już po przyrzeczeniu, które wraz z rzeszą innych harcerzy wyróżnione podążyły do głodówkowej kapliczki, by zaszczepić świętym ogniem przywiezioną przez nas z Poniatowej lampkę. Betlejemskie Światło pokoju jest symbolem ciepła, miłości, pokoju i nadziei, to akcja o działaniu charytatywnym na rzecz dzieci niepełnosprawnych i osób potrzebujących. Symboliczne światło trafia potem do wszystkich chorągwi, hufców i drużyn harcerskich, a za ich pośrednictwem do mieszkańców miast i wsi, różnych instytucji.
Podczas mszy można było posilić się ciepłym posiłkiem, pysznym bigosem, żurkiem czy kiełbaską z rusztu, z czego część z nas skorzystała ;) Gdy wracaliśmy do autokaru, zagadnęli nas słowaccy skauci, którym niestety zgasło światełko i poprosili o odpalenie go od naszej lampki. Mimo że po słowacku nie rozumieliśmy ani w ząb, to i tak doskonale zrozumieliśmy ich prośbę i z ochota podzieliliśmy się symbolem miłości i braterstwa.
Pełni wspaniałych wrażeń, cudownych wspomnień, z plecakami wypełnionymi pamiątkami, a sercami wzruszeniem we wczesnych godzinach wieczornych wróciliśmy do Poniatowej. Jesteśmy pełni nadziei, że w przyszłym roku, już jako pełnoprawni harcerze po przyrzeczeniu ponownie udamy się po odbiór Betlejemskiego Światła Pokoju , by za naszym pośrednictwem trafiło ono do władz naszego miasta, do rąk księdza proboszcza, do wszelkich instytucji, zakładów pracy oraz do wszystkich mieszkańców, którzy zechcą je przyjąć do swoich domów.
Opracowała: Katarzyna Fota, Klaudia Kłudka, Magdalena Zawadzka oraz dh Dorota Herda
zdjęcia Dorota Herda
Created with picasa © 2004 rap